piątek, 25 kwietnia 2014

Refleksje wojenne

Thoughts of War - Mark Shreeve

Legendarna już płyta brytyjskiego muzyka, opisana jako edycja limitowana. Moja płyta jest 367 numerem z planowanych 300. Od samego początku emanuje prostotą, nie należy się spodziewać kompozycji typowych dla późniejszego okresu twórczości Marka, mimo iż jest to czwarta płyta w dorobku tego artysty. Należy dodać, że to legendarne i trochę awangardowe dokonanie zostało wydane przez mało znaną norweską wytwórnię płytową. Zdecydowanie kierunek propagowany przez szkołę berlińską. Długie dwie tytułowe suity ( part one i part two ) z przewodnim rytmem sekwencerowym oraz wpleceniami melodycznymi oraz wielopoziomowością dominują nad całością i jakby wyznaczają styl całości. Osobiście najlepiej podoba mi się część pierwsza Thoughts of War - part one, która podzielona jest na dwie części (escalation oraz cold emotion ). Powoli następuje rozwój i wzbogacanie nowymi dźwiękami głównego tematu, potem jest on przez pewien czas kontynuowany i pod koniec zmienia się na bardziej statyczny. Utwór Nightmare of Reality jest zdecydowanie inny. Wyjątkowo nadaje się do nocnego słuchania dla osób lubiących mroczną, groźną i nieznaną stronę życia. Przypomina bardziej wczesne dokonania TD z początku lat siedemdziesiątych, dobrze przyjmowany również będzie przez słuchających muzykę ambient. Dream sequence to utwór sekwencerowy ze zmianami charakteru dźwięku o bardzo monotonnym rytmie. Druga suita rozwija się jako funeral in desolation powoli, początkowo jako bliżej niesprecyzowane szumy, szmery, stopniowo wchodzi wiodąca melodia, jeśli tu możemy mówić o melodii. Zmiana charakteru dźwięków to prawdopodobnie remembrance, nie ma tu wyraźnie sprecyzowanych granic między poszczególnymi częściami suity, daje się to odczuć jedynie jako ewentualnie zmiany melodyczne, druga część suity to syntezatorowe zapętlenia o dość wysokiej tonacji w porównaniu do monotonii wstępu i tła, które są stopniowo zmieniane w brzmienia rodem z Phaedry czy Rubyconu, a poniekąd chyba też i z dokonań Klausa Schulze. Zaczyna dominować potężny rytm sekwencerowy. I kolejna zmiana rytmu i nastroju, dominuje refleksyjność, stopniowe uspokojenie, brak rytmu, charakterystyczne dźwięki spod znaku ambient, czyli część trzecia ... ashes to dust. I to już koniec refleksji wojennych.
         Nie zawiodłem się na tej płycie, znaczna odmienność muzyczna od pozostałych płyt sygnowanych jako Mark Shreeve, płyta dowodzi, że prostota często jest tym czego chce słuchacz. Dotyczy to również czarno-białej okładki.


"Here you have to use your imagination, the music describes the meaning behind the titles without any help from lyrics" (Jarl Hugo Lastad, editor of Agitasjon) 


W tym przypadku trzeba użyć własnej wyobraźni, muzyka określa jedynie znaczenie nadanego tytułu bez pomocy tekstów. (Jarl Hugo Lastad, wydawca z Agitasjon)
Mój Biegun - Prawdziwa historia Jaśka Meli
reż. Marcin Głowacki, TVN, 2013.

Przyznam szczerze, że spodziewałem się więcej po tym filmie (po zobaczeniu zwiastuna szykował się dobry i ciekawy film), a wyszło jak zawsze. Miałem nadzieję zobaczyć prawdziwe kulisy przygotowań tego młodego człowieka do wypraw na bieguny - północny i południowy, które wraz z Markiem Kamińskim (którego epizodyczną rolę zagrał Radosław Krzyżowski) zdobył w 2004 roku, czyli w dwa lata po wypadku jako pierwszy najmłodszy człowiek i  jednocześnie niepełnosprawny. Potem jeszcze zdobył Kilimandżaro (2008), Elbrus razem z niewidomym kolegą (2009) i El Capitan - szczyt w Kalifornii (2010) - to już chyba jako członek fundacji Poza Horyzonty.
Duża część filmu to historia (nie do końca wyjaśniona) utonięcia młodszego brata i narastający konflikt między ojcem i synem, męża z żoną po śmierci jednego dziecka. Okoliczności wypadku zostały również mocno rozwleczone - najpierw ojciec za karę zabiera synowi rower, potem syn ucieka z domu i po meczu z kolegami w czasie ulewy Jaś wchodzi do niezabezpieczonej stacji energetycznej i doznaje porażenia prądem. Sąd obarcza winą za wypadek częściowo naszego bohatera, który dotknął przewodów wysokiego napięcia (czego oczywiście nie należy robić) oraz właściciela stacji - firmę Energa za nieprawidłowe zabezpieczenie. Przypuszczam, że przyznane odszkodowanie dało szanse na właściwą rehabilitację i pozwoliło częściowo zrealizować te wyprawy. Rehabilitacja przedstawiona jest w tym filmie dość enigmatycznie i najczęściej robili to jego rodzice, którzy w całym filmie są bardzo dobrze przedstawieni (ojca Meli gra Bartłomiej Topa, a matkę Magda Walach). Zdecydowanie dobrze wypada Topa w roli twardego i wymagającego ojca, a jednocześnie traktującego córki jak księżniczki (ale który ojciec tego nie robi), zaś pani Walach jest przeciwwagą do jego charakteru - ciepła, przejmująca się i opiekuńcza. 
Mimo słabości filmu jestem pełen uznania dla dokonań tego chłopaka i jego rodziców. Sądzę również, że jego historia pozwoli wielu osobom uwierzyć w sobie, a fundacja Jasia Meli w tym pomaga. Znam osoby, które muszą się opiekować niepełnosprawnymi dziećmi i podziwiam ich za poświęcenie oraz ogromne zaangażowanie. W naszych warunkach rehabilitacja po tak ciężkich wypadkach raczej odbywa się tak jak w filmie Mój Biegun - cały ciężar spada na rodziców, niewielka jest rola służby zdrowia, chyba, że ktoś ma walizkę pieniędzy i dużo wolnego czasu. 
Ale tak naprawdę czego się spodziewałem …Chciałem dowiedzieć się jak powstał projekt wyprawy na bieguny, jak wyglądały przygotowania do niego, jak wyglądała ta wyprawa (jest co prawda migawka z tej wyprawy na końcu, ale żałuję, że nie więcej. Film, który widziałem mógłby jak dla mnie trwać połowę tego czasu, rozwinąłbym wątek ostatnich 15 minut, gdzie tak naprawdę realizuje się pomysł i przygotowanie do wypraw polarnych.  Za dużo dramatów rodzinnych, zdecydowanie za mało pozytywnej energii (scena ojca z synem na łódce kończąca wieloletni konflikt) i słaba gra aktorska Maćka Musiała. 
Pozostaje mieć nadzieję na sequel...

czwartek, 17 kwietnia 2014

Przesunięcie ku czerwieni *



Redshift - Ether

Grupa REDSHIFT została stworzona w 1996 roku przez Marka Shreeve’a. Zespół bazuje na brzmieniach opartych na najlepszych wzorcach wczesnej muzyki elektronicznej lat siedemdziesiątych – Tangerine Dream, Klausa Schulze, Kraftwerk, oraz grupy Neu. Bardzo trudno jest zakwalifikować REDSHIFT do współczesnych muzycznych przegródek. Jest w niej trochę z ambientu, trochę z mrocznej atmosfery kosmosu ( dark ambient ), muzyki z gatunku minimal music. Uzyskanie tego typu brzmień udało się dokonać dzięki zgromadzeniu nieco archaicznych instrumentów muzycznych, np. legendarnego syntezatora Moog 3C, ale to sprawia że jest ona tak wspaniała. Oczywiście dodano również do instrumentarium nowocześniejszy sprzęt – samplery, sekwencery, itd.
         Płyta ETHER to po części nagrania koncertowe z koncertu w Jodrell Bank Planetarium 7.12.96 ( A Midnight Clear oraz Ether ), stanowiące bardzo rozbudowane suity w stylu Tangerine Dream lat siedemdziesiątych ( łącznie około 50 minut muzyki ). Pozostałe dwa utwory to krótkie nagrania studyjne ( Static oraz Bombers in the Desert ).
         A Midnight Clear rozpoczyna się jak typowy ambient, stopniowo budowany jest mroczny krajobraz, powoli zagłębiamy się w ciemny kosmos, panuje zimno. Pojawia się przenikliwy rytm sekwencerowy, potem przyspieszenie, jakby naturalna kontynuacja stylu klasycznej szkoły berlińskiej. Moog is alive ! Można powiedzieć, że mamy do czynienia z ponownymi narodzinami dawno zapomnianego stylu Tangerine Dream ( Ricochet, Encore, Poland ).
Bombers in the Desert to znów galop dźwięków i triumf starego sprzętu muzycznego. Wszechwładnie panuje potężny rytm sekwencerowy, zapętlone dźwięki, przenikliwe basy. Static to pewnego rodzaju ukojenie, to zdecydowanie ambient.
Tytułowy Ether to nic dodać, nic ująć, klasyczny berliński rock elektroniczny. Sekwencery, sekwencery, sekwencery. Pozostaje tylko wybrać która suita jest lepsza do rozpoczęcia wieczoru. 
Jedyne dostępne nagranie koncertu Redshift w planetarium Jordell Bank z 1996 roku.   


* Przesunięcie ku czerwieni, poczerwienienie, redshift – zjawisko fizyczne obserwowane w astronomii polegające na tym, że linie widmowe promieniowa elektromagnetycznego docierające z niektórych gwiazd lub galaktyk są przesunięte w stronę większych długości fali (mniejszych częstotliwości)
 




czwartek, 3 kwietnia 2014

Sir David Attenborough - Autobiografia

DAVID ATTENBOROUGH - LIFE ON AIR (MEMOIRS OF A BROADCASTER)
Princeton University Press, 2002

Autobiografia mojego ulubionego autora (dziennikarza, filmowca) z dziedziny nauk przyrodniczych. Któż z nas nie zna człowieka, który w niebieskiej koszuli i płóciennych beżowych spodniach wchodzi do wody, chodzi po górach, wydmach, po linie wspina się na wysokie drzewa, lata balonem, czy wczołguje do gniazda termitów. Już od 60 lat Sir Attenborough pokazuje nam życie na Ziemi, jakie jest czy jakie było. Dołączyć do tego trzeba wspaniałe zdjęcia wykonywane z wykorzystaniem coraz bardziej wyrafinowanej techniki, niezwykłe lokalizacje i czasem nawet pionierskie odkrycia, czy sfilmowane po raz pierwszy w życiu sceny, jak na przykład nocny atak lwów na żyrafę. 
Książka to tak naprawdę oprócz typowej autobiografii ułożonej chronologicznie (kończy się na roku 1998 opisem tworzenia serii Life of Birds), to zbiór ogromnej ilości anegdot i opowieści dotyczących wypraw, kręcenia serii filmowych oraz przemyśleń autora dotyczących problemów ówczesnego świata. 
Life on Air zaczyna się w chwili kiedy młody David wraz z ekipą BBC, wyposażoną w prymitywny sprzęt fotograficzny w ramach projektu Zoo Quest odwiedza tak egzotyczne miejsca jak Sierra Leone, wyspa Komodo, której nawet miejscowi rybacy nie znali. Po dopłynięciu do brzegu "jakiejś" wyspy zapytali napotkanego tubylca, czy to tu jest Komodo. Jednak ją znaleźli, a potem starali się utrwalić na taśmach filmowych jedne z pierwszych scen naturalnego zachowania słynnego warana z Komodo, potem były inne ciekawe odkrycia i wyprawy w ramach projektu Zoo Quest, który rozpoczął się 1954 roku (mój tata miał 10 lat!) i skończył 1963 roku (zrealizowano 31 odcinków w ramach pięciu seriali - Gujana, Smoki, Rajskie Ptaki, Paragwaj, Madagaskar oraz Zwrotnik Koziorożca). Pierwszy odcinek miał się nazywać Quest for Picathartes gymnocephalus, czyli W poszukiwaniu sępowronki żółtogardej, na szczęście za sprawą sir Davida zmieniono na bardziej przyjazny ludziom tytuł - ZOO QUEST. Dlaczego tak to nazwano? Otóż w owych czasach idea przyświecająca podróżom sponsorowanym przez ogrody zoologiczne było schwytanie w niewolę i przywiezienie żywych okazów nowych gatunków zwierząt do londyńskiego zoo i właśnie wyprawę po tego ptaka miano filmować w pierwszej serii. Warto pamiętać, że wszystkie odcinki były czarno-białe, więc trudno sobie wyobrazić w czasach telewizji HD czy 3D sytuacje, w których Sir David musiał opowiadać  własnymi słowami o tym jak wyglądał w naturalnym ubarwieniu na przykład kameleon wzorzysty (łać. Furcifer lateralis). Po sukcesie tej serii, David Attenborough został mianowany dyrektorem programowym BBC2 i mało kto wie, że to dzięki niemu wprowadzono do ramówki programowej telewizję kolorową, a w szczególności turnieje tenisowe (pierwsze transmisje live z Wimbledonu w kolorze), turnieje jakże pasjonującego i dynamicznego sportu jakim jest snooker (nuda potworna!) oraz turnieje golfa. Następnie pojawiły się wielkie produkcje dokumentalne - Civilization oraz The Ascent of the Man, jak również seriale komediowe - Monty Python's Flying Circus oraz Fawlty Towers. Jednakże David nie chciał zrezygnować ze swojej pasji podróżniczej, przez pewien czas łączył wyjazdy z pracą dyrektora BBC2, stworzył serial o zachowaniach i kulturze ludów pierwotnych Tribal Eye. Po tej serii zaproponowano Davidowi posadę dyrektora generalnego BBC, zrezygnował jednak  z tej pracy za biurkiem, by poświęcić się pracy w terenie. I dobrze, bo nie byłoby wspaniałych serii przyrodniczych - Życia na Ziemi, Żyjącej Planety, Na ścieżkach Życia, i innych. 
Już pierwsza seria The Live on Earth (Życie na Ziemi) z 1979 była niezwykłym sukcesem, bazując na podobnym schemacie jak wcześniejsze serie Civilization i The Ascent of Man. Serial dotyczył ewolucji gatunków na Ziemi i opierał się na płynnej narracji ze zmianą lokalizacji. Sir David zaczynał na przykład kwestię na zboczach tunezyjskich gór, potem kończąc kwestię przenosił się na skaliste plaże Republiki Południowej Afryki. To nowatorskie ale niezwykle logiczne podejście do tak skomplikowanego tematu jakim jest historia naturalna było na tamte czasy bardzo nowatorskie. Przez trzynaście odcinków śledziliśmy rozwój życia na Ziemi od powstania prymitywnych bakterii do rozwinięcia się najbardziej wyrafinowanych i doskonale przystosowanych organizmów do życia w wodzie, na lądzie czy powietrzu. Niezwykłe i nowatorskie było przede wszystkim spotkanie goryli górskich w Rwandzie. Sceny, w których David leżał na ziemi otoczony stadem goryli, mogących w każdej chwili zrobić mu krzywdę przeszły do historii dokumentalnego filmu przyrodniczego. 
Po skończeniu serii widzowie chcieli więcej, …i dostali w postaci dwunastoodcinkowego, zrealizowanego po pięciu latach (w 1984 roku) sequelu serii pod tytułem The Living Planet (Żyjąca Planeta). Tym razem całość dotyczyła przystosować zwierząt do różnych środowisk, a widzowie przenoszeni byli w najróżniejsze i najdziwniejsze miejsca na Ziemi. To również był sukces. Bardzo spektakularne były sceny kręcone w samolocie przy tak zwany locie parabolicznym, czyli ZERO G, gdzie David fruwał w pomarańczowym kombinezonie, łowił w kubek kuleczki wody. Być może przy powszechnym dostępie do internetu i filmów chociażby Chrisa Hadfielda trudno sobie obecnie wyobrazić, że jest to coś niesamowitego, ale należy pamiętać, że większość ludzi w tych czasach takich możliwości nie miała, co więcej pewnie nawet nie wiedziała, że możliwości powstania stanu nieważkości na Ziemi są niemożliwe. 
Ciemną stronę życia na Ziemi pokazuje bez ogródek kolejny cykl The Trials of Life (Na Ścieżkach Życia). Tym razem autor zajął się zachowaniem zwierząt w ich naturalnych biotopach i dotyczył wszelkich aspektów "podróży przez życie". Każdy z dwunastu odcinków opowiadał o innym wydarzeniu - narodzinach, dorastaniu, poszukiwaniu pożywienia, polowaniu oraz sposobach ucieczki, walce między poszczególnymi osobnikami, życiu w grupach czy komunikacji międzyzwierzęcej. Najbardziej chyba charakterystycznym fragmentem tej serii, który z powodu swojej brutalności był szeroko komentowany to atak orek na młode lwy morskie na wybrzeżach Patagonii. Ten serial był po raz kolejny niesamowitym wyzwaniem dla twórców oraz operatorów. Nie muszę dodawać, że był znów wielkim sukcesem. 
Roraima - góra-stoliwo ze szczytem o powierzchni 30 km2, masyw górski na granicy Wenezueli, Gujany i Brazylii, będący inspiracją dla Arthura Conan Doyle'a do napisania powieści Zaginiony Świat. Ten magiczny szczyt był także celem do odwiedzenia podczas kolejnej wyprawy Sir Davida i stworzenia kolejnej niezwykłej serii, tym razem o życiu roślin (The Private Life of Plants - 1995, Prywatne Życie Roślin). Jak można przedstawić nudne życie kwiatów, drzew i krzewów, żeby zainteresować odbiorcę. Metody fotografii timelapse oraz slow motion pozwoliły dość powolny świat roślin ożywić i nadać mu dynamiki. Inwazja rosnącej maliny, "polowanie" roślin mięsożernych na owady czy procesy wysiewania się nasion z różnych roślin zostały przedstawione w niesamowity sposób. A wszyscy twórcy zastanawiali się co można umieścić w sześciogodzinnej serii o statycznym życiu roślin. Udało im się!

Wszystkim fanom filmów, książek i projektów Sir Davida Attenborough'a serdecznie polecam. Na pewno jego twórczość będzie jeszcze nie raz gościć na łamach tego bloga, bo ja jestem jego absolutnym FANEM!
Tylna okładka książki


"Kiedy kreacjoniści przypisują powstanie każdego gatunku Bogu, który miał je powołać do istnienia, każdy gatunek osobno, w oddzielnym akcie stworzenia zawsze mają na myśli coś tak pięknego jak np. koliber, orchidea czy słonecznik. Ale ja wtedy myślę o pasożycie, który drąży oko chłopca siedzącego na brzegu rzeki w Zachodniej Afryce i po jakimś czasie go oślepi; chcę zapytać ich, czy chcecie mi powiedzieć, że Bóg, w którego wierzycie i o którym mówicie, że jest miłosierny wobec wszystkich i o wszystkich się troszczy stworzył to zwierzę, które nie może żyć inaczej jak w oku niewinnego dziecka? Bo mi to wygląda na dzieło Boga, który jest pełen miłosierdzia. " (Sir David Attenborough)


Ciekawostki :
- urodzony dnia 8 maja 1926 roku 
- z wykształcenia zoolog oraz antropolog
- Brat Richard Attenborough - aktor (m.in. Wielka Ucieczka (1963), Park Jurajski (1993), Cud w Nowym Jorku (1994), Hamlet (1996), reżyser (m.in. O jeden most za daleko (1977), Ghandi (1982), Chaplin (1992)
- jeden film ze scenami kręconymi w Polsce (w Gdańsku) - The Amber Time Machine 
- otrzymał tytuł szlachecki z rąk Królowej Elżbiety II w 1984 roku
- od 2002 roku na liście 100 Greatest Britons (głosowanie przez obywateli Wielkiej Brytanii)
- od jego nazwiska nazwano kilka gatunków zwierząt i roślin, m.in. plezjozaur Attenborosaurus conybeari, jeden gatunek dewońskiej ryby pancernej Materpiscis attenboroughi, kolczatka długodzioba z Nowej Gwinei Zaglossus attenboroughi (gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem), jeden gatunek krewetki Ctenocheloides attenboroughi, jeden gatunek pająka Prethopalus attenboroughi oraz jeden z największych na świecie mięsożernych dzbaneczników Nepenthes attenboroughi.
- szczególne miejsce w życiu Attenborough, jak wielokrotnie sam podkreślał zawsze zajmowały rajskie ptaki (od dzieciństwa marzył by je zobaczyć), potem odwiedził je kilka razy - Zoo Quest (Quest for the Paradise Birds w 1957), Attenborough in Paradise (1996) oraz Private Life of Birds (2000).